Jeśli walczący chcą prawdziwego pokoju (bo koronawirus jak każdy inny wirus będzie nam towarzyszył, jak i inne wirusy, pewnie długo) to najpierw trzeba zacząć od rozejmu. Wprowadźmy więc siły rozjemcze. Postaram się przedstawić Ci to w sposób jak najbardziej esencjonalny.
Człowiek jest istotą czterowymiarową. Jesteśmy wymiarem biologicznym (od komórki po organizm), psychicznym (od nieświadomego i nieracjonalnego po świadome i racjonalne), społecznym (począwszy od rodziny, a na ludzkości skończywszy), wreszcie jesteśmy wymiarem duchowym (od poczucia sensu życia, prowadzenia życia celowego i produktywnego, poprzez hierarchię wartości, a na łączności z transcendentem skończywszy). Idealnie jest, kiedy ten czterowymiarowy nasz „krzyż” ma równych wymiarów ramiona. Czasami któryś z nich się kurczy, wtedy niedobór w jednym wymiarze musimy zastąpić wzrostem innego ramienia, by utrzymać stabilność naszego „krzyża” – w pionie i poziomie.
Zacznijmy od biologii. Naukowcy, zajmujący się osobami z przewlekłymi problemami płucnymi i analizujący zachowania ludzi w trakcie epidemii przenoszących się drogami oddechowymi, stwierdzili istotne dla zachowania zdrowia lub jego utraty prawidłowości.
Najważniejsze jest oczywiście przestrzeganie ogólnie znanych zaleceń, a więc:
– zachowanie dystansu fizycznego,
– częste mycie rąk z użyciem mydła/detergentu,
– powstrzymywanie się od dotykania twarzy dłońmi (to częsty odruch, który mamy),
– noszenie maseczki i rękawiczek (tu jesteś ekspertem, bo to twoja codzienność),
– dezynfekcja powierzchni możliwych do dotknięcia przez innych.
Ale badacze zajmujący się tą problematyką skonstatowali, że bardzo ważnym czynnikiem zachowania zdrowia i nie zainfekowania się jest przestawienie toru oddechowego i zmiana nawyków oddechowych.
Zauważ, że w sytuacji stresu czy poczucia zagrożenia odruchowo masz tendencję do usztywniania się mięśniowego, unoszenia ramion, napięcia szczęki i płytkiego, szczytem płuc, zaczerpnięcia powietrza.
To nie jest dobre. Pamiętaj i ćwicz następujące style oddechowe:
– gdy mijasz osobę zbliżającą się do Ciebie, to we właściwej jeszcze odległości zrób nosem wdech i, mijając ją, zrób nosem wydech. Po minięciu tej osoby w odległość ok. dwóch metrów powoli wdychaj nosem powietrze.
– gdy osoba jest blisko Ciebie, to wstrzymaj oddech, zamknij usta i (bardzo ważne) opuść ramiona, odsuń się od niej, powoli wydychaj powietrze nosem. Gdy znajdziesz się w bezpiecznej odległości, zrób delikatny wdech przez nos. Pamiętaj o rozluźnieniu mięśniowym i opuszczeniu ramion.
– zawsze w takich sytuacjach pamiętaj najpierw o zrobieniu wydechu, a dopiero później o powolnym wdechu przy rozluźnionym mięśniowo ciele.
Jednym zdaniem, co powinieneś wyćwiczyć, to: wstrzymanie oddechu, wydech przez nos i powolny wdech najlepiej głęboki aż do przepony, w sprzyjających oczywiście okolicznościach.
Teraz aspekty pozostałych wymiarów naszego „krzyża”.
Stresów i napięć nie unikniemy. Jak więc sobie z nimi radzić, by zachować wystarczającą kondycję psychiczną.
Po pierwsze zadbaj o jakość informacji, które do Ciebie docierają. Przestań sycić się jednotematycznymi informacjami o koronawirusie. To, na czym się skupiasz, to się rozrasta. Zrezygnuj z rad dr. Google i nie szukaj ich weryfikacji u dr. Yahoo. Informacje docierające do Ciebie porządkuj logicznie, zauważaj także pozytywne informacje. Pamiętaj, że miska jest z jednej strony wklęsła, ale z drugiej strony jest wypukła – czyli bądź racjonalny i obiektywny w swych ocenach. Środki masowego przekazu pozwalają także na obejrzenie lżejszej rzeczy i rozrywki – warto z tego skorzystać (relaks to dobra rzecz).
Pamiętaj, że masz do dyspozycji zasoby godne pozazdroszczenia: swoją osobowość, emocjonalność, umiejętności społecznego komunikowania się (teraz trochę inne – na odległość). Prawdopodobnie zostały Ci się jakieś finanse, zapewniające przetrwanie. Masz rodzinę. Może masz możliwość odwołania się do transcendentu (ale proś tylko i aż o wytrwałość i siłę dla siebie i innych). Z tego warto skorzystać.
Wreszcie to, co się zadziało, traktuj jako przede wszystkim wyzwanie, a nie jako problem.
Kiedy to pisałem, towarzyszyła mi myśl zawarta poniekąd już w pierwszych zdaniach tekstu, mianowicie: Jeśli masz wroga, nie walcz z nim. Usiądź nad brzegiem rzeki i czekaj, a trup twojego wroga sam wypłynie. Te słowa przypisuje się różnym osobom. Ale nieważne, kto to powiedział. Ważne, że warte zastanowienia się. Oczywiście czekanie nie oznacza nierobienia niczego, wprost przeciwnie – robienia tylko tego, co powyżej napisałem.
Ostatnia konstatacja: Po burzy wychodzi słońce i często tęcza.
Zdrowia i cierpliwości
Leszek Putyński
Psycholog kliniczny, Zakład Psychopatologii i Psychologii Klinicznej, Instytut Psychologii, Łódź